piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział VI

Poruszył się niespokojnie na krześle, przełknął ślinę i rzucił jej nerwowe spojrzenie. Jej reakcja nie była dużo lepsza, bo tylko spuściła wzrok i z zainteresowaniem studiowała układ płytek na podłodze kuchni. A było to zajęcie o tyle trudne, że prawie całe pomieszczenie tonęło w mroku.
Ciszę przerwało pojedyncze miauknięcie kota, który wskoczył na Jej kolana. Draco jakby wyrwał się z letargu. Ponownie przełknął ślinę i wyciągnął skądś wymiętą gazetę. Po sekundzie namysłu rozłożył ją na blacie między nimi.
- Przeczytaj – rzucił ledwie dosłyszalnie i skupił wzrok na swoich splecionych dłoniach.
Sięgnęła po gazetę, chociaż dobrze wiedziała co w niej przeczyta. Znała te słowa na pamięć: „Hermiona Granger zaginęła dokładnie przed rokiem…”. A teraz się odnalazła. Tylko wcale nie była pewna, czy chciała, aby świat się o tym dowiedział.
Draco milczał, a jego skrępowanie powiedziało jej wszystko to, czego nie chciały powiedzieć jego usta - On się bał! Bał się, że ona go znienawidzi, że wszystko sobie przypomni. Wrócą do niej wspomnienia tych wszystkich chwil, w których ją upokarzał. Przypomni sobie, ile razy przez niego płakała, ile zadał jej bólu. Pomyśli, że niechybnie ma to po ojcu i ucieknie byle jak najdalej od tego domu… Ukrył twarz w dłoniach. Przytłaczała go świadomość swojej własnej bezradności. Co on może teraz zrobić? Przeprosić ją?  To chyba trochę zbyt mało. Ale od czegoś trzeba zacząć.
- Przepraszam… - doleciały ją jego ciche słowa. Ale one nie były potrzebne, bo ona wiedziała, że przeprasza ją za siedemnaście lat swojego życia. Przepraszał za rok, który spędziła w jego domu jako więzień. Przepraszał za to, że nie potrafi przeprosić.
Wyciągnęła przed siebie obie ręce i odjęła mu dłonie od twarzy. Popatrzyła na niego z troską i współczuciem. W głębi jej brązowych oczu dopatrzył się wybaczenia, potrafił przecież bezbłędnie odczytać ich wyraz.
- Draco… - Jego imię zawisło w ciszy.
Wypowiedziała je tak cicho i z takim uczuciem, jakby tylko ono było jakimś punktem oparcia. Oboje wiedzieli, że ta chwila jest początkiem czegoś ważnego i pięknego. Miał na imię Draco i był dobrym czarodziejem. Teraz wspólnie stworzą Draco, który stanie się dobrym człowiekiem i zapomni o swojej przeszłości tak, jak ona zapomniała o swojej. Zapomną, że kiedykolwiek się znali, wyrzucą z pamięci złe wspomnienia. Zaczną wszystko od tego imienia. Uścisnął jej dłonie na znak zrozumienia.
- Nazywam się Draco.
- Miło mi. Hermiona Granger.

***

- Herm! Gdzie ty, u diabła, jesteś?
- Byłbyś tak łaskaw i używał bardziej przyzwoitego języka w swoim własnym domu.
- Nie jestem w domu tylko w ogrodzie.
- Nie zaczynaj znowu…
- Kiedy to ty zaczęłaś! Ale nie o tym chciałem…
- Właśnie! Ty przychodzisz tylko wtedy, kiedy czegoś chcesz.
- Nieprawda! Mogłabyś już wyleźć z tych krzaków i tutaj podejść? Chciałbym ci coś pokazać.
- To są porzeczki.
- Chodźże tu wreszcie!
- Idę przecież!
- Dobrze umiesz rosyjski?
- Nawet nieźle, a dlaczego pytasz?
- Chyba znalazłem ci pracę.
- Żartujesz, prawda?
- Nie wierzysz, to nie.
- Wierzę! Och, wierzę! Zaraz rzucę ci się na szyję! A co to za praca?
- Taka sama jak moja. Będziesz tłumaczyła z niemieckiego i rosyjskiego. A może odstąpię ci też co nudniejsze teksty po francusku…
- Ooo! Teraz to cię chyba ucałuję w oba policzki!

Z piskiem rzuciła mu się na szyję, nie zwracając uwagi, że po drodze przewróciła miskę owoców, które zbierała przez cały ranek. Oboje wybuchli śmiechem.

1 komentarz: