piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział IX

- Więc powiesz mi w końcu?
- O czym?
- Dlaczego chodziłaś sama po lesie.
- Szukałam cię. – Naburmuszona Hermiona wbiła wzrok w podłogę. To wcale nie jest miłe, kiedy ktoś, kto pół godziny temu służył ci za pluszaka, w którego miękkie futerko wylewa się swoje słone łzy, wypytuje cię, dlaczego zachowałaś się jak idiotka.
- Szukałaś… mnie? – Draco nie był pewny czy dobrze usłyszał te wymamrotane pod nosem słowa. A niby po co miała mnie szukać? Przecież specjalnie zostawiłem ją samą z matką. A ona poszła mnie szukać. I to po ciemku!
- Nie, Merlina! A kogo miałam szukać? Wołałam cię na kolację. Nie było cię w domu ani w ogrodzie, więc pomyślałam, że poszedłeś nad rzekę. I znalazłabym cię, gdyby nie było tak ciemno. Chyba byłeś nad rzeką?
- Co?
Draco wyłączył się przy słowie „kolacja”. Zrobiła kolację… Dopiero teraz poczuł jak bardzo jest głodny. Wyniósł się z domu jeszcze przed południem…
- Pytałam, czy byłeś nad rzeką.
- Tak.
- Mógłbyś czasami wydusić z siebie trochę więcej niż tylko „co” lub „tak”.
- Przepraszam, ale gdy wspomniałaś o kolacji…
- Och! Przeze mnie nadal nie zjadłeś! Proszę, smacznego!

- Czy ja naprawdę jestem taka straszna?
- Słucham?
- Zrzędzę jak stara baba.
- Tak. Nie! Czasami… Ale za to robisz pyszne kanapki! – Draco wyszczerzył się do siedzącej naprzeciw niego Hermiony. Jakoś nie pasowało do niej to milczenie. Już nie teraz.
- Naprawdę chciałam cię tylko znaleźć.
- Wiem.
- Nawet nie wiem kiedy wyszedłeś. Zorientowałam się dopiero, kiedy odstawiłam mamę do jej domu. Myślałam, że pracujesz, ale nigdzie cię nie było. Pomyślałam więc, że może znów poszedłeś na spacer. Poszłam ścieżką za domem, jak zawsze, ale potem nagle zrobiło się tak ciemno… Wszystko wyglądało tak inaczej. Niczego nie mogłam rozpoznać.
- Już dobrze – Draco przerwał plączącej się w wyjaśnieniach dziewczynie i spojrzał na nią poważnie. Wcale się nie dziwił, że po tym co przeszła, bała się ciemności. Strach paraliżuje myśli. Niczego nie tłumaczy fakt, że wystarczyło skręcić w następną ścieżkę, żeby znaleźć się tam, gdzie chciała dotrzeć.
- Mów mi zawsze dokąd wychodzisz.
- Obiecuję.


Tym razem ciszę przerwał Draco.
- Jak mama?
- Och, była taka szczęśliwa. Przepłakałyśmy chyba godzinę, zanim byłyśmy wstanie normalnie porozmawiać. Powiedziała, że zawsze wierzyła w mój powrót.
- Tak, mnie też to mówiła.
- Przeprowadziła się do mniejszego domu, ale jest za to bliżej gabinetu. Mówiła też, że przeniosła tam sporo moich rzeczy.
Draco pożałował, że poruszył ten temat. To było oczywiste, że będą chciały zamieszkać razem. Nie ma już potrzeby, żeby ona dalej mieszkała u niego, skoro odszukała matkę. Co on sobie w ogóle myślał?
- Odwiedzi cię jutro?
- Ja odwiedzę ją.
- Jesteś tego pewna? To znaczy… Na pewno chcesz wychodzić?
- Byłam tam już dzisiaj. Poza tym, to będzie tylko krótka wizyta. Mam jeszcze mnóstwo roboty z tym nowym tłumaczeniem. Skąd ty w ogóle wytrzasnąłeś takie głupoty? Czytałeś to chociaż?
- Nie. – Draco odetchnął z ulgą. Zatem na razie zostaje.
Ma jeszcze sporo pracy.
- To się ciesz. Nie wiem, jak można przyrównywać dziewczynę do kałuży… – Hermiona przyjrzała się uważnie swojemu rozmówcy. Sprawiał wrażenie, jakby myślami był gdzieś bardzo daleko.
I to nie po raz pierwszy dzisiejszego wieczoru.
- Draco. – Zamachała mu ręką przed nosem. – Co się dzieje? W ogóle mnie nie słuchasz.
- Słucham. Mówiłaś o kałuży.
Hermiona przewróciła oczami. Jasne.
- Po co poszedłeś nad rzekę?
- Posiedzieć.
- Dobrze, więc inaczej. O czym myślałeś siedząc nad rzeką?
Już miał powiedzieć, że o niczym ważnym, ale zmienił zdanie. Co to szkodzi? I jak nie jej, to komu?
- Pamiętasz o co mnie pytałaś tego ranka, kiedy przyszedł Blaise?
Hermiona wróciła pamięcią do tego dnia. Siedzieli w kuchni… Przy pracy… Bingo! Zapytała go o rodzinę.
- Tak. Pamiętam.
- Czy ty znasz tego Teddy’ego?
- Tak. To urocze dziecko. Wiesz, że jest metamorfomagiem?
- Wiem, że była nim Nimfadora. Matka mi o niej opowiadała. Ona bardzo tęskniła za swoją siostrą. Nie można powiedzieć, żeby ciotka Bellatriks jakoś specjalnie okazywała siostrzane uczucia.
- Draco… Czy ty chcesz mnie zapytać o coś jeszcze?
- Myślisz, że mógłbym ich kiedyś odwiedzić?
- Myślę, że tak. Teddy ucieszy się z nowego wujka. Bogatego wujka.
Mrugnęła porozumiewawczo i zabrała się do jedzenia swoich kanapek.

Nagromadziło się sporo spraw, które czekają na wyjaśnienie.
Zatem, Drodzy Czytelnicy, zagadnienie pierwsze – Malfoy Manor.
Wyobraźcie sobie stary, zapuszczony i niezamieszkany dworek. Stoi on pośrodku tak samo starego i ponurego ogrodu. Za domem znajduje się ścieżka prowadząca do dużego, liściastego lasu, w którym szuka się samotności i chwili wytchnienia. W lesie znajduje się uroczy zakątek – jest to zakole małej rzeczki. Znajdziemy tutaj sporo dużych kamieni, na których można usiąść i oddać się marzeniom.
Dworek ów stoi na uboczu, gdzieś na obrzeżach Londynu, nie ma w sąsiedztwie żadnego innego domu. Najbliższy budynek znajduje za odległym zakrętem drogi, na której spotyka się tylko te pojazdy, których kierowcy zgubili drogę. Stara żelazna brama skrzypi przy każdym poruszeniu. Tak właśnie wyglądał dom, który Draco zobaczył po powrocie z zagranicy.
Teraz widok ten przedstawiał się nieco lepiej. Stara brama została odmalowana i naoliwiona. Ogród został uprzątnięty i zagospodarowany od nowa. Zasiano świeżą trawę i posadzono kolorowe kwiaty. Z bocznego tarasu usunięto ciężki stół i ustawiono szeroką huśtawkę. Między starymi drzewami rozwieszono zielony hamak.
Na schodach wylegiwał się czarny kot.
Pomieszczenia na parterze pomalowano na jasne kolory. Z podłóg usunięto zimne posadzki i zastąpiono je drewnianymi panelami, na których można się ślizgać. Na środku kuchni  wstawiono długi blat, który często służył jako stół. Eleganckiej jadalni używano tylko przy specjalnych okazjach.
Cztery sypialnie mieszczące się na górze przeszły całkowity remont. Wyrzucono wszystkie meble i stare dywany. Dwie z nich pomalowano na żółto, jedną na zielono i jedną na niebiesko. Wszędzie powieszono świeże firanki i wstawiono kwiaty.
Widać było, że domownicy czują się tutaj dobrze, a sam dom nie sprawiał już takiego ponurego wrażenia.
Taki dom zobaczyła pani Granger.

Tajemnica druga – praca.
Draco i Hermiona zajmują się tłumaczeniem tekstów z francuskiego, hiszpańskiego, niemieckiego i rosyjskiego. Na angielski oczywiście. Są to bardzo różne teksty: akta sądowe, dokumenty, umowy, reklamy, książki oraz inne utwory literackie. Oboje pracują w domu i lubią to co robią.

Czarodzieje w mugolskim świecie.
Autorka nie jest do końca pewna, czy można się teleportować z mugolami, ale zakłada, że jednak można.
Nasi bohaterowie korzystają z dobrodziejstw mugolskiej techniki. Jeżdżą samochodami, używają komputera i telefonu. Chodzą do mugolskiego kina i robią zakupy w mugolskich sklepach.
Ogólnie można powiedzieć, że są promugoslcy :)

1 komentarz:

  1. Nie bardzo podoba mi się wizja "ocieplonej posiadłości", bo jednak Malfoye kojarzą mi się z mrokiem, który warto utrzymać, ale i tak jest pięknie!

    OdpowiedzUsuń